wtorek, 18 marca 2014

Info 2

Hej ! Mam nadzieję, że ogólnie na razie się wam podoba. Niestety chyba nie opublikuje, ani nie napisze nic bo w piątek wyjeżdżam do Włoch i chyba nie będę miała czasu + będę piszyąc pracę na konkurs
P.S jeśli będziecie chcieli ją również kiedyś wstawię na bloga :-) mam nadzieję, że ci którzy TO czytają nie będą mieli za złe tej przerwy. A tak w ogóle to proszę komentujcie, wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna i się z nią strasznie liczę, a chciałbym wiedziec co sądzicie o miniaturkach. Komentowanie jest włączone dla wszystkich ;-)
Pozdrawiam
~Mickey

Tom Riddle Ginny Weasley- trudna miłość cz.1

Długo to trwało, ale następna miniaturka już jest, a przynajmniej jej fragment. Mam nadzieje, że wam się spodoba i zapraszam do komentowania, co jest dla mnie ważne, gdyż pokazujecie mi w ten sposób błędy które popełniam, chwalicie mnie lub krytykujecie :-) Proszę nie zwracać uwagi na błędy ortograficzne, czy literówki :-) miłego czytania


Mały, ciemny pokój. No nie, to raczej jest cela. Jedno małe okno przez które dociera troszkę światła do pomieszczenia jest zakute kratami. W celi jest tylko małe łóżko, stolik, a na nim parę kartek oraz pióro i atrament. Jeszcze malutka łazienka, jeśli tak można nazwać wannę i kibel oddzielone parawanem od pomieszczenia. Kto tu mieszka? Jakiś groźny śmierciożerca? Lucjusz Malfoy? Yaxel? Nie. I tutaj największym zaskoczeniem nie jest to że jest to dziewczyna, lecz że to niewinna i raczej niegroźna Ginewra, przez wszystkich znana jako Ginny Weasley. Lecz pewnie zadajecie sobie pytanie ' Jak ona sie tutaj znalazła? Jakim prawem? Dlaczego?' Ale chyba domyślacie się co mogło być tego przyczyną? Wojna.
A dokładniej to, że Harry Potter , chłopiec który przeżył , przegrał i został zamordowany przez Voldemorta. Jej wszyscy przyjaciele i rodzina albo polegli w walce albo zostali potraktowani 'Avadą Kedavrą'. Ją spotkał znacznie gorszy los. Została sama, bez przyjaciół, rodziny, a teraz jest jeszcze niewolnicą Voldemorta. To chyba gorsze od śmierci. Codzienne tortury wykańczały ją fizycznie i psychicznie, ale to nie wszystko. Co wieczór sam Czarny Pan ( od czasu zakończenia wojny przybrał postać 19-20 letniego Toma Riddla) przychodził do jej celi i zadawał zawsze to samo pytanie ' Czy chcesz zostać Śmierciożercą' lecz odpowiedź codziennie się powtarzała 'Nie'. Nawet jeśli jej słowa nie podobały się mężczyźnie spędzał on prawie cały wieczór razem z dziewczyną w pomieszczeniu patrząc się na nią z ciepłym (?) uśmiechem. Pewnego dnia Lord przyszedł od razu po kolacji i powiedział.
- Gin....
-Nie mów tak do mnie- przerwała mi dziewczyna
- yhhh... No dobrze Ginny - westchnął zrezygnowany - znam dzisiejszą, jutrzejszą i piątkową odpowiedź na moje pytanie, lecz dziwi mnie dlaczego odmawiasz, masz potęcjał i byłabyś świetnym Śmierciożercą.
- Dziwi cię?! - krzyknęła Ruda- zabiłeś moją rodzinę, przyjaciół ! To chyba powinno wystarczyć
- Widzę, że cię nie przekonam. Lecz nie chcesz oszczędzić sobie bólu?
- Nie wiem. - szepnęła cicho dziewczyna.
- Jutro tutaj wrócę.
-Nie odpuścisz mi?
- Nie- odwrócił się i  otworzył drzwi.
- Dlaczego Tom? - szepnęła dziewczyna
- Bo jesteś wyjątkowa- odparł chicho i szybko zamknął za sobą drzwi.
Ginny została sama w ciemnej celi. Usiadła na łóżku, które lekko załamało się pod ciężarem jej ciała i zaczęła się zastanawiać. ' Może powinnam się zgodzić? On nie odpuści, a tak przynajmniej nie będę cierpieć' lecz jakaś cząstka jej podpowiadała co innego ' On zabił moją rodzinę, a mną się kiedyś znudzi i mnie też uśmierci'. Nie wiedziała co począć , ale zastanawiała ją ta wypowiedź mężczyzny 'bo jesteś wyjątkowa'. Co to miało znaczyć. Czyżby on sam Tom Marvolo Riddle czuł jakieś pozytywne uczucia do niej, małej Gin, nieśmiałej Rudej dziewczyny, która została zdradzona przez Harrego Pottera z jakąś Cho Chang? 'Nie, to nie może być prawda, on na pewno nic do mnie nie czuje'. W trakcie tych rozmyślań dziewczyna po prostu zasnęła. Śniła o nim, o Tomie Riddle, o jego uśmiechu, ciemnych włosach dobrze zbudowanym ciele. Nagle coś, a raczej ktoś wyrwał ją z tego pięknego snu przekręcając klamkę w drzwiach. Wtedy ujrzała postać ze swojego snu, wszedł cicho do pomieszczenia i usiadł na krześle przyglądając się śpiącej nastolatce, a przynajmniej tak mu się wydawało. Uśmiechał się do niej ciepło i co jakiś czas głaskał ją po stopie będąc w przekonaniu że dziewczyna nie wie o tym, że ją odwiedził. Nagle Ginny zaczęła się głośno śmiać, a Tom odskoczył z piskiem.
- Hahahahaha szkoda , że nie widzisz teraz swojej miny!
- to wcale nie bylo śmieszne! - zdenerwował się chłopak, nagle przybrał kamienną twarz i zapytał- i co ? Przemyślałaś już moją propozycje?
- tak - szepnęła Ruda- i...... D..d...dołączę do was.
-no dobrze Panno Weasley, dzisiaj wieczorem zostanie pani przeniesiona do pokoi i o 20 oczekuje pani na kolacji. -odpowiedział oficjalnie Tom
- panna ? Panna Weasley? - szepnęła do siebie dziewczyna, lecz niestety mężczyzna to usłyszał
-no Weasley chyba tak sie nazywasz? Raczej nikt cie nie podmienił jak byłaś mała.  
-nie- odpowiedziała chłodno dziewczyna - żegnaj panie- po tych słowach jak gdyby Tom wyszedł już z pokoju zatrzasnęła się w łazience.
Nagle usłyszała jego krzyk.
- Weasley nie skończyłem jeszcze z tobą!
- Ale ja już skończyłam- odkrzyknęła zalana łzami dziewczyna.
Tom chciał już coś powiedzieć, ale się powstrzymał i wyszedł zostawiając dziewczynę samą, która orientując się że nie ma już nikogo w jej pokoju wyszła z łazienki i położyła się na łóżko szlochając przy tym cichutko.

                           ***
             z perspektywy Toma

Dziewczyna trzasnęła drzwiami, co już wytrąciło go całkowicie z równowagi. Nie dość że on traktuje ją ulgowo, bo według niego jest to naprawdę miła dziewczyna, to ona nie dość że śmie do niego pyskować to jeszcze trzaska drzwiami! Tego już za wiele.
- Weasley nie skończyłem jeszcze z Tobą! - krzyknął groźnie. Wiedział że może przesadził troszeczkę, ale co ta dziewczyna sobie myślała? Że może miotać Czarnym Panem? Jej panem? Nagle usłyszał jakby trochę przestraszony lecz nie wnoszący sprzeciwu głos Rudej.
- Ale ja już skończyłam!
Chciał już coś powiedzieć ale usłyszał jakby lekki smutek w jej słowach więc stwierdził, że da już sobie spokój i wyszedł szybko z pokoju trzaskając drzwiami.
                       ******

Po jakiejś godzinie Tom wrócił z prywatnego spotkania ze swoimi najwierniejszymi poplecznikami, na którym oznajmił im o nowym członku. Nawet dobrze przyjęli tą informacje, w każdym razie bez sprzeciwów. Zmęczony dniem położył się na łóżku i zaczął rozmyślać. " O co tej dziewczynie chodziło? Przecież nie zrobiłem jej nic złego. Nie skrzywdziłem jej, ani nie obraziłem. Ach te dziewczyny'. Leżąc tak zgłodniał i zawołał skrzata, który przyniósł mu posiłek składający się z owsianki z bananami i malinami.   " hmmm... Dlaczego ja się przejmuję jakąś rudą gówniarą?! Przecież jest taka sama jak każdy z moich śmierciożerców." Nagle usłyszał głos* . ' Kochasz ją!' Odwrócił się, lecz nikogo nie zobaczył.
- Kto to powiedział?!- krzyknął
I znowu to samo. ' Kochasz ją'
- Kim jesteś ?!
' Jestem tobą, jestem twoim umysłem, twoimi myślami' - szepnął głos.
- Nic a nic o mnie nie wiesz- krzyknął zdenerwowany ! Wcale jej nie kocham! - ale mówiąc to w jego sercu rodziło się uczucie zaprzeczające jego słowom.

-Nie kocham jej ! Rozumiesz to!?- krzyknął jeszcze raz w pustkę, ale znowu nikt się nie odezwał, więc zdenerwowany rzucił lampą stojącą obok jego łóżka. 


* Głos - w tej miniaturce, głos jest objawami schizofrenii Toma , która objawiać się w dalszych częściach tej miniaturki :-) 

niedziela, 2 marca 2014

Draco i Blaise

A tutaj macie następną miniaturkę, tym razem yaomi :-) Mam nadzieję, że wam się spodoba. Swoje pomysły  na parringi piszcie w komentarzach :-) czekam na opinię :-) Miłego czytania




Draco przechadzał się spokojnie po Pokoju Wspólnym i popijał Ognistą. Rozmyślał ciągle o wydarzeniach z dzisiejszego dnia, a dokładniej z Eliksirów. Jak zwykle siedział w ławce ze swoim najlepszym przyjacielem Blaisem Zabinim. Snape odjął parę punktów Gryfonom, Granger się wymądrzała na każdy temat, a Parkinson wręcz pożerała go wzrokiem. W sumie lekcja całkiem normalna, ale jednak coś było inaczej. Diabeł co chwile na niego zerkał , a kiedy on odwracał do niego wzrok i patrzył pytająco , ten rumienił się okropnie. Kiedy zaczęli robić wywar Blaise przenosząc coś wylał na spodnie Dracona zawartość pojemniczka.
-Boże Smoku przepraszam, przepraszam, ja nie chciałem wybacz, już wycieram - zaczął się jąkać jego czarnoskóry przyjaciel
- Blaise? Dobrze się czujesz? Wyluzuj trochę . -odparł Blondyn zdziwiony zachowaniem Diabła.
Reszta lekcji odbyła się już spokojnie, lecz nie tamto wydarzenie najbardziej przykuło jego uwagę.
Kiedy wraz z Teodorem Nottem wychodził z lochów poczuł, że ktoś lekko klapną reką w jego pośladek. Odwrócił się lecz nie zobaczył tam dziewczyny tak jak się spodziewał tylko Blaisa, który szybko przepchnął się obok nich i pobiegł w stronę ich Pokoju Wspólnego.
Draco wypił już jedną butelkę Ognistej, lecz nadal nie wiedział o co tak naprawdę mogło chodzi Ślizgonowi. " Nie, nie to nie może być prawda. Diabeł nie jest pedałem, co to to nie!" skarcił sam siebie " już pora żeby coś sobie wyjaśnić, pójdę do niego i zapytam o co chodzi" pomyślał nastolatek. Skierował się do osobistej sypialni Blaisa. Otworzył drzwi hasłem i wszedł do przejrzystego pokoju. Miał chłodne barwy, ściany były śnieżnobiałe a podłoga i meble czarne. Z sufitu zwisał niewielki żyrandol z kryształkami, które mieniły się w świetle. Pomieszczenie było bardzo przestrzenne i niezagracone niepotrzebnymi rzeczami. Sam obiekt do którego przyszedł młody Malfoy leżał na łóżku popijając Ognistą i czytając książkę. Nie zauważył, gdy jego przyjaciel wdarł się do jego pokoju i dopiero kiedy ten się odezwał podniósł głowę z nad lektury.
- Witaj Diable. Piękny mamy dzisiaj dzień nie sądzisz?
-Yyyy... Smoku dziwnie się zachowujesz- powiedział Blaise speszony obecnością przyjaciela.
- Och .... Ja mógłbym to samo powiedzieć o Twoim dzisiejszym zachowaniu podczas eliksirów.
- To ... Nie tak... Nie tak jak s-s-sądzisz - zaczął się jąkać widocznie zestresowany chłopak, który w krótkim czasie poczerwieniał na twarzy ze wstydu.
- Nie tak? A jak? Chcesz mi coś powiedzieć?- zapytał się już coraz bardziej zdezorientowany Ślizgon, lecz próbował nie pokazywać tego, że nie wie o co chodzi jego przyjacielowi.
- No ... No b-bo kiedy z-zerwałem z Greengrass .... Z-zastanawiałem się dlaczego to z-zrobiłem - jąkał się zdenerwowany chłopak, Draco mógł dostrzec w jego oczach, że nie chce już dalej w sobie tego dusić
- I do czego w związku z tym doszedłeś?
- Że z-zerwałem z nią d-dlatego, bo ...
Nie dane było mu dokończyć wypowiedź, gdyż wściekły Draco wykrzyknął
-Przestań się jąkać! Denerwuje mnie do!
-Bo cie kocham- wypalił szybko jego przyjaciel i rozpłakał się jak małe bezradne dziecko. Nie wiedział co powie obiekt jego westchnień. Może skrytykuje go za to że stał się, jakby to on określił " pedałem"? Blaise baadzo bał się reakcji jego najlepszego przyjaciela. A może zranił jego dumę? Nie znał odpowiedzi na żadne pytanie,  które błądziło teraz w jego umyśle, ponieważ czekał ze strachem na jakąkolwiek odpowiedź ze strony blondyna.
Lecz ten nie zamierzał się odezwać. Po prostu nie wiedział co ma odpowiedzieć. Może się przesłyszał? Może to był to wytwór jego wyobraźni? Ale co jeśli Blaise naprawdę go... To słowo w tym momencie nawet nie chciało przejść mu przez gardło.... Kochał. A co gorsza zerwał z jedną z najładniejszych Ślizgonek jakie znał tylko dlatego, że zadurzył się w nim? W jego najlepszym przyjacielu.
To było dla Dracona za wiele. Na jego twarzy ukazał się grymas obrzydzenia, a w jego oczach było widać zdziwienie. Spojrzał na Diabła, ale zobaczył tylko oblicze smutku , bólu o rozpaczy. Wiedział że musi coś powiedzieć, lecz to może stać się okropnym ciosem dla jego przyjaciela. Draco chciał już coś powiedzieć gdy nagle Blaise wstał, podszedł do niego i złożył na jego ustach namiętny pocałunek. Blondyn stał w szoku i nie wiedział co zrobić. Nagle odepchnął przyjaciela i widząc, że zranił tym Ślizgona nie mogąc na to patrzeć powiedział.
- Przepraszam stary, ale to nie wypali, nie pasujemy do siebie, a po drugie mnie pociągają kobiety, a nie mężczyźni, a nie chcę być w związku z moim najlepszym przyjacielem. Wybacz.- nie obejrzawszy się Draco wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami i pozostawiając Blaisa samego w pokoju. Blondyn wiedział, że bardzo zranił uczucia przyjaciela, lecz nic nie mógł na to poradzić. Nie kochał go i koniec. Ten związek nie miałby szans na przetrwanie. W tym samym czasie, gdy Draco zmęczony tymi wszystkimi nowinkami położył się spać w pokoju jego przyjaciela toczyła się zażarta walka uczuć chłopaka. Jedna część Blaisa wołała "kochasz go ! Dasz radę przekonać Draco, że bylibyście dobrą parą" lecz drugie 'ja' chłopaka było głośniejsze " daj sobie spokój z tym gównem ! Jesteś zwykłym pedałem! Nikt cię nie kocha a zwłaszcza Draco! Daj sobie spokój"
Blaise złapał kartkę i zaczął na niej pisać list. Kiedy skończył podszedł do sowy i powiedział.
- Zanieś to Draconowi proszę.
A kiedy sowa odleciała podszedł do parapetu , otworzył na oścież uchylone wcześniej okno, stanął na brzegu parapetu i szepną ze smutkiem.
- Żegnaj Draco. Widocznie nie było nam pisane być razem.
                                                                                           ***
Blondyn usłyszał pukanie o szybę, a kiedy otworzył oczy ujrzał sowę.
" Na Merlina kto o tej porze pisze do mnie!"
Wściekły chłopak podszedł do okna i uchylił je trochę, tak aby ptak mógł wejść. Kiedy zwierzę było już w pomieszczeniu, Draco odwiązał list od nogi dużego, czarnego puchacza.
Rozwinął pergamin i zaczął czytać, a z każdym zdaniem jego oczy wyrażały zdumienie, a na samym końcu już tylko lęk.

Kochany Smoku!

Piszę do Ciebię ten list gdyż jak już oboje wiemy Nasz związek o którym dzisiaj rozmawialiśmy nie ma sensu. Może wyda Ci się to głupie, ale taka jest prawda - Moje życie straciło właśnie sens. Po śmierci obojga moich rodziców nie mam już teraz nikogo bliskiego i myślałem, że po tym jak zerwałem z Astorią będziemy mogli być razem i wreszcie doświadczę prawdziwych uczuć oraz miłości. Niestety tak się nie stało. Twoja reakcja była bardzo oczywista na to co powiedziałem, lecz i tak jest mi smutno. W tym liście otwarcie przyznaję Ci się ostatni raz do swoich uczuć. Kocham Cię bardzo i wiedz, że nic nigdy nie zastąpi tej miłości. Nawet jeśli nie jest ona odwzajemniona.
Teraz również żegnam się z Tobą i życzę Ci spokojnego życia, bez tego ciężaru jakim bym był dla Ciebie gdybym pozostał tu dłużej. Jeśli chcesz zobaczyć mnie ostatni raz przyjdź pod wieże, w której znajduje się mój pokój. Tam właśnie powinienem teraz być.
Twój na zawsze,
Blaise


Draco nie mógł uwierzyć temu co właśnie przeczytał. Ubrał się jak najszybciej mógł i nie zwracając uwagi na godzinę wybiegł na dwór i popędził w stronę wieży o której napisał mu przyjaciel. Chwilę potem stał na zakrwawionym ciałem jedynej naprawdę bliskiej mu osoby. Ukląkł nad nim i zaczął płakać.
-Blaise dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś? Nadal mogliśmy być przyjaciółmi! Dlaczego? - powiedział na głos Ślizgon.
Płakał i płakał nad ciałem chłopaka w myślach obwiniając się z śmierć tak wspaniałego człowieka i czarodzieja, że to właśnie ON, głupi blond arystokrata był winą tej tragedii.
- Wiesz co Diable? Nie chcę tak żyć! Teraz to moje życie straciło sens! - szlochał Draco- jak widać to ja tu jestem słaby, Twoja śmierć to dla mnie za wiele! Nie poradzę sobie z tym- szepnął zrozpaczony Ślizgon- Dołączam do Ciebie brachu!
To powiedziawszy wycelował różdżkę w swoją stronę i szepnął ' Avada Kedavra' i padł martwy na ziemię.

Rano jakiś pierwszoroczniak znalazł dwa ciała pod wieżą, szybko pobiegł do dyrektora Hogwartu i chwilę później na dworze znalazła się cała szkoła by zobaczyć dwóch martwych Ślizgonów spoczywających na wieki w swoich objęciach.